Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wakacyjna tęskonota za domem

Wojciech Romanowski
Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. Postanowiłem na własnej skórze sprawdzić, czy to powiedzenie się sprawdza. Namówiony przez przyjaciół zrobiłem coś, co zdarza mi się w ostatnich latach niezwykle rzadko - na kilka dni wyjechałem z Bydgoszczy, żeby odpocząć, naładować akumulatory.

Wybrałem Kołobrzeg z kilku względów. Po pierwsze, blisko. Przychodzi w życiu czas, w którym każdy kolejny kilometr męczy i psuje humor, szczególnie w upalny dzień. Po drugie, swojsko. Na ulicach Kołobrzegu wyjątkowo często można natrafić na samochody z bydgoskimi rejestracjami, co jakiś czas udaje się wychwycić znajomą twarz, a dla takiego zwierzęcia towarzyskiego jak ja ma to znaczenie (więcej o tych, których udało mi się spotkać w Kołobrzegu, za tydzień ).

Po trzecie, sentymentalnie. Pamiętam Kołobrzeg jeszcze z lat 70., a wszak wiadomo, że lata naszej młodości zawsze jawią się jako najpiękniejsze, jakby trawa wtedy była bardziej zielona, a morze dużo cieplejsze niż dzisiaj.

Po czwarte, Kołobrzeg jest dla mnie symbolem nowej Polski dużo bardziej niż Sopot, Zakopane czy Karpacz. Najpiękniejsza nad Bałtykiem plaża, mnóstwo wspaniałych ośrodków i hoteli, urokliwe knajpeczki i tłumy ludzi wyczekujące na jedyny, niepowtarzalny zachód słońca. Kiedy wrócę pamięcią do wspomnianej dekady Gierka i porównam tamto miasto z dzisiejszym, w oku kręci się łza. I piąty ostatni powód - Kołobrzeg nigdy nie zatracił uzdrowiskowego klimatu. Mimo ponad 200 tys. kuracjuszy nie słychać tu huku rozdzierającego inne kurorty, można znaleźć azyl ciszy w jednym z wielu parków w centrum miasta, wypocząć dokładnie tak, jak się ma ochotę.

Pojechałem i wypocząłem. Zachłysnąłem się morzem i ciszą, świetnym jedzeniem i tym, co najważniejsze - nocnymi Polaków rozmowami po blady świt. Minęło kilka dni i doszedłem do wniosku, że… czas wracać. Tęskno mi do Bydgoszczy. Młodzi niech szaleją tygodniami, niech śpią po trzy godziny i pluskają się w chłodnym morzu. A ja położyłbym się we własnym łóżku, przeczytał bydgoską gazetę, bo tego zawsze brakuje mi na krótkiej emigracji. I wróciłem, sam nie wiem, czy bardziej zmęczony, czy wypoczęty. Na pewno szczęśliwszy, bo zaliczyłem modny kurort i w końcu minąłem rogatki swego miasta. Chyba coś w tym jest, że wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!