Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To już 20. raz

Wojciech "Szczapa" Romanowski
Trudno uwierzyć, w tym roku spotkamy się po raz 20. Naszło mnie na wspomnienia, okrągłe jubileusze właśnie po to są. W 1994 roku to była inna Bydgoszcz, my byliśmy inni i nie chodzi tylko o wagę. Wszystko wydawało się nowe, szalone, świat szedł na żywioł. Nie do końca wiedzieliśmy, co się dzieje wokół. Wchodziliśmy w kapitalizm bez obaw, chwytaliśmy życie pełnymi garściami.

Ta wigilijna tradycja ma swój początek na sali gimnastycznej. Zaczęło się od kopania w piłkę przez kilkunastu kumpli. A i mnie zdarzało się czasem brać aktywny udział w tych meczach – stałem na bramce.

Trudno orzec, czy to mecze były dodatkiem do spotkań towarzyskich w
w pubie Chesterfield w Hotelu City, czy może odwrotnie. Raz w tygodniu najpierw było granie, a później pogaducha przy piwku drinku czy kawie. Aż przyszedł czas Świąt Bożego Narodzenia.
Skoro już towarzysko-sportowa paczka się zawiązała, grzechem byłoby nie spotkać się świątecznie i nie złożyć sobie życzeń. Patrzę na zdjęcie sprzed 20 lat. Część kolegów przyszła na wigilię w dresach. Uspokajam: nie dali się ponieść modzie na chodzenie wszędzie w gniecionych wdziankach kupowanych z łóżek polowych. Wpadli na kolację wprost z meczu!
Skoro raz było nam tak fajnie, to dlaczego tego nie powtórzyć? W 1995 roku spotkaliśmy się ponownie, jeden kumpel zaprosił drugiego, drugi trzeciego, przecież Bydgoszcz, choć spora, wszyscy wszystkich znają. Już nie mieściliśmy się w pubie, nikt nie przychodził w dresach. Zamawialiśmy karpia i tradycyjne dania, wypełnialiśmy sale restauracyjne.
Z City przenieśliśmy się do Hotelu Brzoza, przez kilka lat spotkania odbywały się w restauracji Mega. Liczba uczestników wciąż rosła. W Hotelu Brda przy stole zasiąść może sto osób, tam osiedliśmy – daj Boże – na stałe.

Jak to w życiu – jedni przychodzą, inni odchodzą. Ten felieton, nasz jubileusz dedykuję najbliższym tych, którzy będą obserwować wieczerzę gdzieś z góry. Mój szwagier Luigi Bernocchi, wesołek, potrafił przyjechać do Bydgoszczy z Włoch na ten wieczór. Marek Nadolny, prekursor domowych bibelotów i dodatków. Wojtek Karczyński, król zabawek i plastiku. Grzesiu Buczak (Text Tourist), niezrównany organizator wypraw. Janek Kowalski – nie było modnej pani w mieście, która nie kupiłaby choć raz butów w jego sklepie przy ul. Długiej.

Wspominając przyjaciół, daję im słowo, że dopóki wystarczy sił, będę organizował te spotkania, żeby tradycja nie umarła. A słowo dane w okresie świątecznym ma szczególną wagę. Nie zapominajcie o tym, drodzy Czytelnicy, składając sobie wigilijne życzenia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!